Czułem, że przegrałem życie | Historia Adama - SzukajacBoga.pl - Z Bogiem możesz zmienić swoje życie na lepsze!

Czułem, że przegrałem życie | Historia Adama

24/03/2021
Podziel się

Mam na imię Adam. Wspominając moje dzieciństwo muszę powiedzieć, że jestem wdzięczny rodzicom za to, w jaki sposób mnie wychowali. Niczego nam nie brakowało. Jednocześnie przez wiele lat zmagałem się z problemami. Było to ciągłe uczucie lęku, niskie poczucie własnej wartości i brak poczucia bezpieczeństwa.

Szukałem ukojenia tego bólu w różnych rzeczach, takich jak pornografia, nieczystość, hazard. Zauważyłem, że to może być sposób na rozładowanie napięcia. Był też we mnie chory perfekcjonizm. Jako dziecko i nastolatek chciałem być najlepszy w tym co robiłem, np. w sportach, które uprawiałem. Robiłem to po to, by zostać zaakceptowany przez innych, doceniony i w ten sposób znaleźć ulgę w sferze wewnętrznej. W życiu dorosłym kilka razy zmieniałem pracę. Jednak w każdej czułem się obcy, nieadekwatny. Mój ojciec był bardzo ambitną osobą, w jednej firmie przepracował 35 lat i ambicja, żeby mieć jakąś pozycję, czy pracować w renomowanej firmie, była obecna również w moim życiu. Pomyślałem, że jeśli to osiągnę, to będę szczęśliwy.

Pewnego dnia zdecydowałem się na wejście w proces rekrutacyjny w znanej firmie. Dostałem ją, ale okazało się, że kompletnie się do niej nie nadawałem. Towarzyszyły mi presja i stres, jakiego nigdy nie przeżyłem dotychczas w życiu zawodowym. Mimo, że mogłem powiedzieć moim kolegom czy znajomym, że pracuję w firmie X i w jakiś sposób jest to prestiżowe, absolutnie nie dawało mi to szczęścia. Jednocześnie będąc w tej pracy poddany bardzo dużemu stresowi, starałem się szukać rozwiązania jak się wyciszyć i znaleźć siłę. Wszedłem w tematy niebezpieczne duchowo, jak joga, tai chi, medytacja i wiele innych. Hipnoza, ustawienia Berta Hellingera, Metoda Silvy. Chciałem znaleźć w sobie siłę wewnętrzną, która da mi możliwość radzenia sobie z życiem. Wchodzenie w te obszary doprowadziło mnie do tego, że miałem nerwicę natręctw. Miałem myśli, których nie byłem w stanie się pozbyć. Nie pracowałem już jakiś czas, czułem się bardzo samotny. Przegrałem życie, jednocześnie będąc człowiekiem, który miał duży potencjał (takie miałem wrażenie). Miałem wrażliwość, ukończone studia, znajomość języka angielskiego, ale to nic nie znaczyło już wtedy. Pojawiły się też duże problemy nie tylko emocjonalne, ale również problemy zdrowotne. Było mi wstyd, czułem zagubienie i myślałem, że tylko samobójstwo przerwie cierpienie, z którym się zmagam. Pojawiły się myśli samobójcze. Myślałem, żeby się zabić jadąc samochodem. Czasem brałem reklamówkę i chciałem się udusić, myślałem też by się powiesić - by to wszystko mogło się już skończyć. To był bardzo trudny czas w moim życiu i nie przypuszczałem, że kiedykolwiek z tego wyjdę.

Pamiętam lato, chyba był to czerwiec 2012 roku, kiedy szedłem ulicą Mariacką w Katowicach i usłyszałem muzykę. Odbywał się właśnie koncert pewnego zespołu i grupa wolontariuszy rozdawała ulotki z adresem strony internetowej www.SzukającBoga.pl. Zacząłem rozmawiać z jednym z wolontariuszy. Był bardzo otwarty, serdeczny, ciepły i to wyzwoliło we mnie chęć, żeby samemu się otworzyć. Po tym wszystkim wszedłem na stronę, zapisałem się na kurs „Dlaczego Jezus” i został mi przydzielony człowiek, z którym mogłem korespondować online. Okazało się, że jest z Poznania. Opowiedział mi o Jezusie, że przyszedł na świat, umarł za nas i zmartwychwstał. Po prostu opowiedział mi Ewangelię. Wlał nadzieję w moje serce, że niezależnie od tego, co się wydarzyło w moim życiu w przeszłości, Bóg wybacza i jest przede mną jeszcze przyszłość. Mogę iść do przodu niezależnie od tego, co było wcześniej. Powierzyłem życie Jezusowi, czyli przeprosiłem Go za rzeczy, które robiłem, poprosiłem Go o wybaczenie i o to, żeby stał się Panem mojego życia. Oddałem w Jego ręce moją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Od tamtego momentu zaczął się głód i pragnienie czytania Biblii. Biblii, która wcześniej przez lata leżała na półce, ale była tylko zwykłą książką. Zacząłem czuć nadzieję i pokój w sercu. To było niesamowite, jak Pan Bóg zaczął działać właśnie przez takie pragnienie i pasję zgłębiania treści Biblii. Pan Bóg zmieniał mnie przez swoje Słowo. Zmieniał moje przekonania, pokazywał jasno różnicę pomiędzy moim, a Bożym patrzeniem na sprawy. Rodziła się nadzieja, wiara. Paweł pisze w liście do Rzymian, że „wiara rodzi się ze słuchania a tym co się słyszy, jest Słowo Chrystusa” (Rz 10,17). Tak było również u mnie.

Jezus mnie uratował, ocalił moje życie. W Dziejach Apostolskich Jezus jest nazwany Dawcą Życia. Tak, On dał mi życie. Dzisiaj żyję dla Niego, chcę Mu służyć, poznawać i kochać Go bardziej każdego dnia, jednocześnie kochając ludzi wokół.

Chciałem się zwrócić do ciebie, drogi czytelniku. Być może jesteś w podobnym momencie w swoim życiu. Jeśli tak jest, to pewnie nie widzisz dla siebie nadziei ani światełka w tunelu. Nie widzisz rozwiązania i myślisz, że twoje życie nie ma sensu. Ja sam byłem w tym miejscu i chcę cię zachęcić do tego, żebyś uchwycił się Jezusa. On może wszystko. Czasem jest to co proces, ale On czeka, żeby wyciągnąć do ciebie rękę i pomóc ci, niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdujesz. On chce dać ci nadzieję i rozpocząć nowy etap w twoim życiu - zupełnie inny niż ten, na którym jesteś teraz.